seafarer seafarer
1920
BLOG

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje i ustawy sądowe

seafarer seafarer PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 76

Ostatnie dni były gorące. Codzienne demonstracje pod pałacem prezydenckim, które co zrozumiałe, TVP mało pokazywała, ale TVN wręcz się nimi egzaltował. I przekazywał na bieżąco transmisję z tego co tam się dzieje. Polsat również pokazywał demonstracje, choć być może bez takiej egzaltacji jak TVN. Faktem jest, że ludzie w Polsce widzieli wszystko na bieżąco. Totalna opozycja, straszy, że komuna wraca. Nie wie co mówi. Albo wie a tylko tak mówi, aby ludzi PiS-em straszyć. Jak to było przez osiem lat, gdy obecna ‘totalna’ rządziła a PiS był w opozycji. Aż w końcu to straszenie się przejadło. I posypały się coming-outy. Ja PiS-u już się nie boję. I były to coming-outy nie zwykłych ludzi. Bo ci nigdy PiS-u się nie bali. Ale celebrytów, którzy przedtem za Platformą świata nie widzieli. I we wszystko co Platforma mówiła, święcie wierzyli.

Otóż komuna nie wraca i się nie wróci. Inne mamy dzisiaj czasy.  Za komuny, gdy TVP czegoś nie pokazała to znaczyło, że tego nie było (w znaczeniu, że ludzie nie wiedzieli). Dzisiaj tak się nie da. Są prywatne media i pokazują co chcą. Oczywiście ciągle mamy nierównowagę i media (telewizje przede wszystkim) liberalno-lewicowe, czyli antyrządowe ciągle przeważają na rynku. Ale to tylko kwestia czasu jak sytuacja się wyrówna. I telewizje prawicowe, które dzisiaj dopiero raczkują, staną na nogi. I dorównają tamtym. Wtedy dopiero TVP będzie mogła być telewizją publiczną z prawdziwego zdarzenia. I relacjonować rzeczywistość bezstronnie. Dzisiaj jeszcze musi wyrównywać handicap, jaki mieli postkomuniści na początku transformacji ustrojowej co przejawiało się m.in. możliwością zakładania swoich stacji telewizyjnych. I który to handicap trwa do dnia dzisiejszego.

Ale nie o mediach ma być ta notka. To co przed chwilą napisałem to wyjaśnienie. Dlaczego świat oglądany w okienku TVP jest inny niż świat pokazywany w tamtych dwóch, czyli TVN i Polsacie. Natomiast notka ma być o tym co dalej, po tym jak prezydent zgłosił veto do dwóch ustaw sądowych. W telewizji, niezależnie od tego jaka ona jest, lewicowa czy prawicowa, zwykli ludzie mało mówią. Natomiast w internecie więcej. Na jednym z prawicowych portali u prawicowego i popularnego blogera przeczytałem, że zawiesza swoje poparcie dla prezydenta Dudy. Tutaj na Salonie też różne rzeczy można przeczytać.  Andrzej Duda ma już miejsce w historii Polski - to (nomen omen) Antoni Dudek. Klasa Pani Zofii Romaszewskiej - tak pisze bloger ‘waw75’. Prezydent wzmocnił opozycję i podzielił obóz władzy – tak widzi sprawy Grzegorz Gołębiewski, czyli bloger ‘grzechg’.

Nie ulega wątpliwości, że prezydent Andrzej Duda ma już swoje miejsce w historii a pani Zofia Romaszewska jest zasłużona dla polskich spraw. Nie ulega też wątpliwości, że opozycja po wetach prezydenta nabrała wiatru w żagle. Obecność na trybunie wiecowej ‘totalnej’ opozycji, pani Małgorzaty Gersdorf, pierwszej prezes, niezawisłego i niezależnego SN jest wymowna. Ale mleko już się rozlało. Co więcej można powiedzieć, że to mleko musiało się rozlać, ponieważ w trakcie uchwalania ustaw to opozycja nadawała ton narracji a nie PiS. Wypowiedź senatora McCaina, informacje podawane w The Guardian, oświadczenie Departamentu Stanu, głosy dochodzące z Brukseli o sankcjach i uruchomieniu art. 7. I to wszystko wzmocnione autentycznym protestem społecznym. To, że protest ten był nieuzasadniony nie znaczy, że nie był autentyczny. Astroturfing pewnie był, profesjonalne przygotowanie choćby trybun na których Krystyna Janda z przejmującą ekspresją recytowała konstytucję, o tym świadczy. Ale gdyby przed trybuną nie było tłumu astroturfing by nie pomógł. I ekspresja Jandy również.

Prezydent A. Duda nie musiał oglądać prywatnych telewizji, aby to wszystko zobaczyć. Widział to ze swoich okien. A jak człowiek widzi coś z bliska i w realu, to jest to bardziej przekonujące niż wtedy, gdy widzi z daleka lub za pośrednictwem telewizyjnego okienka.

I prezydent zdecydował, że trzeba się zatrzymać. Pani premier B. Szydło mówi, że spowoduje to spowolnienie reform. Tak spowoduje. Ale jakie było inne wyjście. Iść na rympał? W grudniu się udało. Teraz nie wiadomo jak by było. W grudniu było zimno i takich demonstracji nie było. Była natomiast groteskowa okupacja Sejmu. W grudniu Departament Stanu USA nie wydawał oświadczeń, że jest zaniepokojony sytuacją w Polsce, teraz wydawał. I znowu nie jest ważne, czy są jakiekolwiek podstawy do wydawania takich oświadczeń o zaniepokojeniu. W grudniu opozycja nie była przygotowana i szła na żywioł. Teraz było inaczej. Przygotowali sobie przedpole. W Brukseli od dawna mają dojścia i urabiają grunt. Teraz znaleźli dojścia również w Stanach. Do senatora McCaina, do Departamentu Stanu, do The Guardian. To, że z nieprawdziwymi argumentami to nie jest najistotniejsze. Istotne jest to, że im się udało. I skłonili wielu ludzi w Polsce i potężne siły za granicą do tego, że stanęły po ich stronie. Inna sprawa, że strona rządowa ze swoim przekazem tam nie dotarła. Dlaczego, to już nie mnie pytać. Gdyby dotarła i zneutralizowała zawczasu fałszywy przekaz opozycji, być może sprawy potoczyłyby się inaczej.

Blisko rok temu, Sejm debatował nad ustawami aborcyjnymi. Projekt ustawy liberalizującej przepisy aborcyjne głosami PiS-u został odrzucony a projekt zaostrzający te przepisy został skierowany do dalszych prac. Skutkiem tego były protesty społeczne i ‘sławny’ czarny marsz kobiet. Wtedy PiS się zatrzymał. I w październiku projekt ustawy zaostrzającej przepisy aborcyjne też odrzucił. I sytuacja się uspokoiła. Oczywiście aborcja to zupełnie inna sprawa niż reforma skostniałego sądownictwa będącego reliktem poprzedniej, jeszcze komunistycznej epoki. Ale chodzi o zasadę. Wtedy można było się zatrzymać i świat się nie zawalił. Teraz też się nie zawali. A reformę sądownictwa, mimo chwilowego przystanku, trzeba dokończyć.

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. I to jest recepta, a właściwie jedyny sposób jak dokończyć reformę sądów. Można to zrobić tylko w ten jeden, jedyny sposób. Atakom opozycji przeciwstawiając jedną drużynę. Tak jak to było w jednych i drugich wyborach. Pani premier w swoim orędziu mówiła, że należy odłożyć ambicje polityczne. Tak trzeba odłożyć. W ubiegłym roku przy aborcji prezydent nie ingerował. PiS sam się zatrzymał. Tym razem jest inaczej. Prezydent przejął inicjatywę. To nie jest tak, że tylko prezydent zawdzięcza wszystko PiS-owi. Że wygrał wybory dlatego, że był kandydatem PiS-u a nie dlatego, że nazywa się Andrzej Duda. Owszem wygrał wybory dlatego, że był kandydatem PiS-u. Ale gdyby, to był ktoś inny to nie wiadomo czy by wygrał. Kontrast między wykształconym, elokwentnym, znającym języki Andrzejem Dudą a prostaczym (mimo że podobno hrabią) Bronisławem Komorowskim robił różnicę. Szczególnie wśród młodych Polaków, którzy czują się w pełni Europejczykami. I nie chcieli się wstydzić za prezydenta, który właził z butami na ławkę spikera w obcym parlamencie. Kontrast był rażący. A była to tylko i wyłącznie zasługa osobista Andrzeja Dudy.

Druga sprawa. PiS wystawił kandydata na prezydenta nie po to aby mieć malowaną lalę na tym urzędzie. Wystawił po to aby mieć prezydenta z prawdziwego zdarzenia. I Andrzej Duda w trudnej sytuacji zareagował tak jak powinien zareagować prezydent. Ocenił sytuację i podjął decyzje. Czy ocena była w stu procentach prawidłowa to inna sprawa. Niemniej podkreślanie zaskoczenia i rozczarowania przez polityków PiS do niczego nie prowadzi. Mówiąc językiem poprzedniej (komunistycznej) epoki to tylko wiatr w żagle imperializmu (tfu, totalnej opozycji).

Teraz trzeba pomóc prezydentowi przeprowadzić do końca tę sprawę. I dać ludziom jasny, czytelny sygnał. Nadal jesteśmy jedną drużyną. Nadal pracujemy razem. Jak ten sygnał ma wyglądać? Nie wiem. Czekając na orędzie pani premier i prezydenta miałem przez chwilę nadzieję, że wystąpią razem. Nie wystąpili. Ale to nic straconego. Może być wspólna konferencja prasowa. A przede wszystkim wspólna praca nad ‘nowelizacją’ zawetowanych ustaw sądowych. Tak aby te ustawy sądowe były jak żona Cezara a totalna opozycja nie miała żadnego pretekstu, aby się przyczepić i szkalować na nie i na Polskę w Brukseli i Waszyngtonie.

Ale to nie znaczy, że nie będą szkalować. W związku z tym trzeba przygotować uzasadnienia projektowanych rozwiązań, opracować analizy porównawcze stosowanych rozwiązań w innych krajach europejskich i je promować. U nas w kraju a także w Brukseli i Waszyngtonie. I wszędzie tam, gdzie dotychczas totalna opozycja przedstawiała swoją wersję wydarzeń. Żeby nie było więcej takich oświadczeń jak senatora McCaina czy też rzecznika Departamentu Stanu USA. Nie mówiąc już o Fransie Timmermansie czy innych jemu podobnych.

Powtórzę jeszcze raz. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. I to jest motto które powinno przyświecać zarówno prezydentowi jak i wszystkim politykom PiS-u. Wtedy jest szansa na to, że to, co w tej chwili wydaje się być porażką okaże się zwycięstwem.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka