seafarer seafarer
2389
BLOG

Przestańcie straszyć zagrożeniem demokracji-demokracja to nie tylko wasze rządy

seafarer seafarer Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

Platforma rządziła przez osiem lat. I przez te osiem lat swoich rządów uchwalała co chciała. Wprowadziła armię zawodową w taki sposób, że skutkiem było jej rozbrojenie. Wyprowadziła pieniądze z OFE, aby ukryć przed Unią katastrofalne zadłużenie państwa. Podwyższyła wiek emerytalny i wprowadziła t.zw. umowy śmieciowe wbrew protestom związków zawodowych. Wprowadziła obowiązek szkolny dla 6 latków wbrew woli ich rodziców. I tę listę można by ciągnąć jeszcze dalej. W tym czasie ówczesna opozycja, czyli PiS oczywiście protestował. Do uchwalanych ustaw zgłaszał swoje poprawki. Organizował również demonstracje. Jednak wszystko na nic.  Platforma robiła swoje. Fakt ten doskonale ujął ówczesny polityk Platformy Stefan Niesiołowski i na protesty opozycji odpowiedział. ‘Wygrajcie sobie wybory to sobie wszystko przegłosujecie’. W tamtym czasie Platforma nie miała z kim przegrać, jak to z kolei ujął ówczesny premier rządu PO, D. Tusk. I możliwość, żeby PiS wygrał wybory wydawała się wtedy politykom Platformy czymś abstrakcyjnym. Czystą teorią. W ich przekonaniu demokracja polegała na tym, że oni rządzą. I że zawsze będą rządzić.

Ale jak się okazało, nie na tym polega demokracja. I to, co Stefanowi Niesiołowskiemu, wydawało abstrakcją i czystą teorią zrealizowało się w praktyce. Po ośmiu latach w opozycji PiS wygrał wybory. I zabrał się do reformowania i naprawy państwa. Po to, aby polska armia była w stanie obronić polskie państwo i jego obywateli, gdyby zaszła taka potrzeba.  A nie liczyć tylko na to, że na Polskę nikt nie czyha, bo to, że teraz nie czyha nie znaczy, że tak będzie zawsze.  Po to, aby w lecie nad polskim morzem mogły spędzać wakacje polskie rodziny ze swoimi dziećmi a nie tylko rodziny i dzieci celebrytów. Po to, aby w państwie polskim wszyscy obywatele byli równi wobec prawa i aby to zapewniali zwykli, ale porządni sędziowie a nie tacy, którzy uważają się za specjalną kastę. A którzy podmieniają metki w supermarketach, aby przewodnik turystyczny kupić za 5 zł a nie 15 zł (czyli tyle ile kosztował). Jednym słowem, zaczął reformować państwo polskie, aby było państwem realnym a nie teoretycznym, do czego w trakcie swoich rządów doprowadziła Platforma. I co przyznał niegdyś prominentny jej polityk i członek rządu.

Dzisiaj Platforma znajduje się w opozycji. I oczywiście sprzeciwia się zmianom wprowadzanym przez PiS. Takie jej prawo. Nikt jej tego prawa nie odmawia. Niemniej, obserwując to co Platforma (na spółkę z Nowoczesną) wyprawiała w Sejmie przy uchwalaniu ustaw reformujących polskie sądy (a wcześniej w grudniu przy okazji TK) budzi co najmniej zdziwienie, mówiąc bardzo oględnie. I siłą rzeczy nasuwa się porównanie do tego jak zachowywał się w Sejmie PiS. Gdy był w opozycji a rządziła Platforma. Myślę, że przyznają to nawet zdecydowani przeciwnicy tego ugrupowania. Takich 'cyrków' w Sejmie, jakie obecnie wyprawia PO (na spółkę z Nowoczesną), PIS nie wyprawiał nigdy.

Obecna opozycja organizuje również demonstracje. Tego prawa też im nikt nie odmawia. I żadna policja tych demonstracji nie rozpędza. Co więcej policja skutecznie osłania te demonstracje. Aby Joanna Szczepkowska mogła spokojnie czytać preambułę Konstytucji (a Władysława Frasyniuka wręcz nosi na rękach, aby ktoś z bardziej krewkich uczestników miesięcznicy nie zrobił mu krzywdy). Gdy PiS był w opozycji również organizował demonstracje. Ale wtedy policja nie zachowywała tak stoickiego spokoju jak obecnie. I demonstrantów nie nosiła na rękach a wręcz odwrotnie. Zdarzało się, że traktowała ich z buta, mówiąc kolokwialnie. To warto też przypomnieć. Wszystkim tym, którzy krzyczą o zagrożeniu demokracji.  I jeszcze jedną rzecz warto przypomnieć. To co politycy Platformy mówili wtedy o tamtych demonstracjach. "Wyprowadzanie ludzi na ulicę to faszyzm! W demokracji nie robi się polityki na ulicach". Takie były komentarze polityków PO, którzy obecnie za pomocą demonstracji bronią demokracji. A Ewa Kopacz, ówczesna premier z nadania D. Tuska, który wyraża zatroskanie tym, że ostatnie wydarzenia ‘'narażają naszą reputację na szwank’ – wołała: ‘władzy w Polsce nie można przejąć na ulicy, a jedynie przy urnie wyborczej’.  Nie muszę dodawać (ale nie odmówię sobie), że D. Tusk uważa, że naszą reputację na szwank nie naraża wyprowadzanie ludzi na ulice, przez jego opcję polityczną, ale reformowanie ustroju sądów oczywiście. Bo ta reforma jest nie po myśli ‘nadzwyczajnej kasty’ (nb. kradnącej w sklepach).  I wygląda na to, że według Donalda Tuska trwanie tej właśnie kasty u władzy nad polskim sądownictwem tej reputacji jest niewzruszonym gwarantem.

I jeszcze raz o demokracji. Cokolwiek zrobi rząd, czy też PiS, opozycja krzyczy o zagrożeniu demokracji. Krzyczy tak, ale na poparcie swojego krzyku na owo zagrożenie, żadnych argumentów nie ma. Bo czy reforma ustroju sądów zgodnie z rozwiązaniami będącymi standardem w wielu państwach europejskich czy też w Stanach jest tej demokracji zagrożeniem? Wolne żarty. Ale Timmermansowi wystarczy powiedzieć, że to co robi PiS to zagrożenie demokracji. Opcja polityczna, którą reprezentuje PiS to nie jest bajka Timmermansa. I ciąg dalszy jest przewidywalny. Timmermans, na podstawie tego co słyszy od swoich kolegów z PO, z ogniem w oczach ogłasza, że w Polsce zagrożona jest demokracja. I że KE jest bliska uruchomienia artykułu 7. A czy tak faktycznie jest (zarówno, jeżeli chodzi o zagrożenie demokracji jak i uruchomienie art. 7), to już jest najmniej ważne, dla Timmermansa oczywiście.

Jest jeszcze jeden fakt, który opcji liberalno-lewicowej, ułatwia straszenie ludzi w Polsce tym, że zagrożona jest demokracja, gdy rządzi PiS. Otóż w Polsce, od czasu transformacji ustrojowej, prawica nigdy nie rządziła przez pełną kadencję. W 1992r., po półrocznym kierowaniu państwem, rząd Olszewskiego został obalony przez ‘nocną zmianę’. A w roku 2007, w połowie kadencji PiS utracił większość parlamentarną i rozpisał wybory, które jednak przegrał. Czyli przez ostatnie 28 lat, z dwiema krótkimi przerwami, w Polsce rządzili albo liberałowie, albo lewica (albo konglomerat jednych i drugich). I w efekcie wytworzyło się coś w rodzaju swojego rodzaju syndromu podobnego do tego co nazywa się efektem Krugera-Dunninga. Otóż ludzie o przekonaniach liberalno-lewicowych (o niskich kompetencjach politycznych i etycznych, ale sprawujący władzę przez wiele lat), przeceniają swoje umiejętności w jej sprawowaniu zgodnie z wymogami demokracji. Natomiast społeczeństwo nie docenia swoich praw i możliwości (choćby poprzez udział w wyborach) w egzekwowaniu takich wymogów.

Efekt mamy taki, że demagogiczne oskarżenia o zagrożeniu demokracji znajdują posłuch i traktowane są jako zagrożenie realne. Jednak realnym zagrożeniem dla demokracji nie są rządy PiS-u i reformy, które przeprowadza. Zagrożeniem są ciągłe i nieprzerwane od 28 lat rządy jednej i tej samej opcji politycznej - liberalno-lewicowej. Opcja konserwatywno-prawicowa jest równie dobrze uprawniona do sprawowania władzy jak liberalno-lewicowa. I równie dobrze zadba o demokrację, jeżeli nie lepiej. Aby społeczeństwo nie dawało się jednak nabierać na argumenty o zagrożeniu demokracji, musi być to potwierdzone doświadczeniem społecznym jakim są pełne i nieprzerwane rządy tej opcji politycznej. Zachodnie demokracje mają to już za sobą. Tam opcje konserwatywne, liberalne czy też lewicowe rządziły wielokrotnie. U nas wielokrotnie rządziły jedynie liberalno-lewicowe. Prawicowo-konserwatywne jeszcze nie. Toteż przed PiS-em stoi duże wyzwanie. Efektywnie reformować państwo, dobrze rządzić i wygrać następne wybory. Wtedy zniknie ten fałszywy argument, że rządy prawicy to zagrożenie demokracji. Argument, którego bezpodstawnie nadużywa obecna opozycja. I mając wpływy w Brukseli i mediach światowych oczernia obecne władze państwa polskiego. Mimo że żadnych potwierdzających faktów na te oskarżenia nie ma. Natomiast kolejne, trzecie wybory PiS może już przegrać. Nic złego się nie stanie.

Bo istotą demokracji nie jest trwanie u władzy jednej opcji politycznej, ale jej zmiana. Wtedy jest szansa na to, że to co jedni popsują (albo zaniedbają) to ci drudzy, którzy przyjdą naprawią. Natomiast jak rządzą jedni i ci sami przez wiele lat, czyli tak jak to było dotychczas w Polsce przez ostanie 28 lat (z dwoma krótkimi wyjątkami jak już wcześniej o tym wspomniałem) takiej szansy nie ma.

Politycy i zwolennicy opozycji. Przestańcie więc straszyć tym zagrożeniem demokracji. Nic złego z demokracją się nie dzieje. Za dwa lata będziecie mieli znowu szansę, aby powrócić do władzy, czyli w waszym mniemaniu ‘przywrócić’ demokrację. A jak tej szansy nie wykorzystacie to następna będzie za kolejne cztery lata. Tak to działa we wszystkich demokratycznych krajach. I u nas w końcu też tak zaczęło działać. Być może to wyjaśnia skąd bierze się wasze zaniepokojenie. Że u nas dopiero tak późno to przyszło. Gdy w międzyczasie przyzwyczailiście się, że demokracja to tylko wasze rządy.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka