Przed wizytą prezydenta Donalda Trumpa w Polsce, opozycja robiła wszystko, aby umniejszyć jej rangę.
Nie udało się. I dzisiaj, można chyba powiedzieć, że 45-ty prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump przyjechał do Polski, aby wygłosić programowe przemówienie swojej prezydentury.
Po wizycie w Warszawie D.Trump udał się do Hamburga. I tam spotkał się z panią kanclerz Republiki Federalnej. Czy to się podoba czy nie – po tym jak Anglicy przegłosowali brexit (choć w rozmowach tutaj w Anglii często słyszę, że ‘many are regretting now') Angela Merkel, aktualnie rozdaje karty w Unii Europejskiej. I pani kanclerz skomentowała to przemówienie następująco: ‘Było fantastyczne. Nie rozumiem, dlaczego wygłosiłeś je dopiero w Warszawie? Byłoby miło usłyszeć je w Brukseli’
Donald Tusk, nieformalny przywódca opozycji w Polsce, a w Brukseli nadworny paź Angeli, oczywiście był przy tej rozmowie obecny. I też wtrącił swoje trzy grosze. Jego komentarz na temat przemówienia był następujący:
To chyba prezent dla mnie.
Powtórzę to, co napisałem na początku. Opozycja robiła wszystko, aby umniejszyć rangę wizyty prezydenta D.Trumpa w Polsce. A teraz, jak się okazało, że była sukcesem, patron tej opozycji wysuwa pierś po zasługi.
W naszym języku jest przysłowie – gdzie konie kują żaba nogi podstawia.
Wielki słownik języka polskiego tak wyjaśnia to powiedzenie: ktoś stwarza pozory uczestniczenia w wykonywaniu ważnego zadania, które w istocie nie on wykonuje.
Nie da się zaprzeczyć, że przysłowia ujmują sedno sprawy.