seafarer seafarer
1126
BLOG

Kaczyński wyprowadza Polskę z Unii. Skąd to kłamstwo?

seafarer seafarer UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Kaczyński wyprowadza Polskę z Unii. Rząd PiS-u wyprowadza Polskę z Unii. Taką mantrę opozycji słychać na okrągło. Z różnym natężeniem. Od dwóch dni znowu głośniej. Przedwczoraj MON podało, że Polska nie będzie dążyła do pełnienia w Eurokorpusie roli państwa ramowego. I krzyk wzmógł się ponownie.  PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii. Tak głoszą już od dłuższego czasu politycy totalnej opozycji. A sprzyjające im media prywatne nagłaśniają sprawę wśród ludzi opowiadających się za opozycją. Takie oskarżenia było też słychać kilka dni temu na marszu zwolenników opozycji „Kocham cię Europo’.

Warto więc zapytać. Na czym polega to wyprowadzanie? Czy te oskarżenia mają jakąkolwiek racjonalną podstawę?

Kilka dni temu Jarosław Kaczyński pojechał do Londynu spotkać się z przewodniczącą Partii Konserwatywnej i premier rządu brytyjskiego panią Theresą May. Rozmawiali o sytuacji Polaków na wyspach po wyjściu Wlk. Brytanii z Unii. Czy to jest wyprowadzanie Polski z Unii? Oczywiście, że nie. Ale dla opozycji i sprzyjających jej mediów, to był wystarczający powód. Wielka Brytania opuszcza Unię. J. Kaczyński pojechał spotkać się z premierem Wielkiej Brytanii. I opozycja wyciągnęła wniosek. J. Kaczyński wyprowadza Polskę z Unii. Że co, wniosek jest wbrew logice? Jest, ale nie o logikę, tylko o oskarżenie chodzi.

W ubiegłym tygodniu, premier rządu Beata Szydło wypowiedziała się na temat deklaracji rzymskiej. Że Polska ma swoje oczekiwania, które powinny znaleźć się w tej deklaracji. Oczekiwania były następujące: zachowanie jedności Unii, utrzymanie swobód wolnego rynku, polityka obronna oparta na ścisłej współpracy Unii z NATO, a także większa rola parlamentów narodowych w ramach Wspólnoty. Zapisów w powyższych sprawach domagał się polski rząd. Czy to jest wyprowadzanie Polski z Unii? Pytanie retoryczne. Ale nie dla opozycji. Grzegorz Schetyna stwierdził, że Polska powinna podpisać deklarację rzymską niezależnie od tego, co w niej będzie zawarte. I postulaty, mające na celu wzmocnienie jedności Unii było wystarczającym powodem do podniesienia kolejnego krzyku. PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii.

Wcześniej, polski rząd nie poparł D.Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Donald Tusk nie ubiegał się o poparcie polskiego rządu. Donald Tusk ma zupełnie inną koncepcję polskiej polityki w Unii niż obecny polski rząd. Donald Tusk, wykorzystuje swoją pozycję w UE do krytyki polskiego rządu. Czy w takiej sytuacji, rząd miał obowiązek popierać D.Tuska? Czy takie poparcie byłoby racjonalnym działaniem prowadzącym do realizacji polityki europejskiej obecnego rządu? Oczywiście, że nie. Ale dla opozycji i mediów to był wystarczający powód, aby rzucać oskarżenia. Rząd nie poparł Donalda Tuska, czyli rząd wyprowadza Polskę z Unii.

Do podnoszenia krzyku służą nie tylko preteksty. Oszczerstwa również. Jakoś krótko po wyborze D.Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, Rzeczpospolita zamieściła relację z konferencji Marine Le Pen, kandydatki Frontu Narodowego na prezydenta Francji. Według tej relacji Marine Le Pen jakoby powiedziała:, „Jeśli wygram, podejmę współpracę z Jarosławem Kaczyńskim o demontażu Unii”. Oczywiście Le Pen nic takiego nie powiedziała. Co więcej, Jarosław Kaczyński natychmiast odciął się od tej rzekomej wypowiedzi. ‘Oszustwem, manipulacją i nadużyciem jest sugerowanie, że chcemy wyprowadzać Polskę z UE … Dziś być w Europie, to być w Unii Europejskiej. Nasze członkostwo w Unii Europejskiej jest trwałe, ale być w Unii nie oznacza zgadzać się na wszystko’ – stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ale dla opozycji nie jest ważne to, co mówi i co robi J. Kaczyński. Oni wiedzą lepiej. Kaczyński wyprowadza Polskę z Unii. A czy faktycznie wyprowadza? To już nie ma dla nich żadnego znaczenia. Zgodnie z maksymą niejakiego Goebbelsa - kłamstwo powtórzone tysiąc razy, staje się prawdą.

Te oskarżenia opozycji mają różną naturę i różne przyczyny. Jeżeli popatrzeć na te oskarżenia od strony psychologicznej to zwraca uwagę problem niskiej samooceny polityków totalnej opozycji w kontaktach z UE. Wojciech Eichelberger, znany psychoterapeuta tak ujmuje kwestię tego zaburzenia: ‘Niskie poczucie własnej wartości … [powoduje] branie na siebie odpowiedzialności za uczucia i samopoczucie innych, chęć sprawiania innym przyjemności za wszelką cenę, by tylko nie musieć konfrontować się z niezadowoleniem innych’.

Odnosząc, to co mówi Eichelberger, do polityki mamy następujący obraz. Platforma, przez osiem lat swoich rządów, przyzwyczaiła polityków UE do tego, że jedynym ‘żądaniem’, z jakim się spotykali ze strony polskiego rządu i polskich polityków, było pragnienie otrzymania pochwały, że Polska jest ‘prymusem’ i otrzymania za to nagrody w postaci poklepania po plecach. Teraz to się zmieniło. Polski rząd nie oczekuje poklepywania po plecach. Natomiast występuje z konkretnymi żądaniami. Toteż jest sprawą oczywistą, że stawianie żądań w UE jest przyczyną niezadowolenia ze strony polityków tejże Unii. I polityczno-psychologiczna jaźń polityków naszej totalnej opozycji, zaburzona niską samooceną, nie jest w stanie udźwignąć ciężaru tego niezadowolenia. I politycy ci, reagują histerycznym krzykiem i oskarżeniem. Rząd PiS-u wyprowadza Polskę z Unii. Mając nadzieję, że w ten sposób sprawią przyjemność zachodnim politykom, którzy decydują o sprawach Unii. I nie będą musieli konfrontować się z ich niezadowoleniem. A wręcz odwrotnie, w nagrodę za bycie grzecznym ‘prymusem’ zostaną znowu poklepani po plecach.

Tak to wygląda od strony psychologicznej. A jak mają się sprawy od strony polityki? Tutaj z kolei można wyróżnić uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne. Zewnętrzne sprowadzają się do tego, że celem rządu Platformy było płynąć w głównym nurcie polityki europejskiej. Jednoznacznie wyartykułował to ówczesny minister spraw zagranicznych R.Sikorski. Nie wpływać na ten nurt, ale płynąć z nurtem. Premier D.Tusk taką politykę akceptował i realizował. I taką politykę, będąc przewodniczącym Parlamentu Europejskiego realizuje nadal. Jarosław Kaczyński i obecny polski rząd, mają ambitniejsze cele. Chcą współkształtować główny nurt polityki europejskiej. I na niego wpływać a nie tylko z nim płynąć! I taka polityka przekracza w wyobraźnię polityków opozycji totalnej. Jakakolwiek próba upodmiotowienia polskiej polityki na arenie UE, to dla nich wyprowadzanie Polski z Unii. I to są uwarunkowania zewnętrzne tego krzyku o wyprowadzaniu Polski z Unii.

Ale są również uwarunkowania wewnętrzne. Polska od czasów Mieszka I-go  jest w Europie. I przynależy do kultury łacińskiej, która tę Europę ukształtowała a Polacy czują się Europejczykami. Tego poczucia przynależności do cywilizacji europejskiej nie zniweczyły rozbiory. W tamtym czasie z Warszawy do Paryża nie było dalej niż obecnie. A może nawet bliżej. Oczywiście nie chodzi o odległości w kilometrach, bo te się nie zmieniły. Jednak po II WŚ przyszedł długi czas, gdy Polacy wbrew swojej woli, zostali od Europy odcięci. I ta przymusowa separacja mocno Polaków dotknęła, można powiedzieć, że w pewnym sensie zraniła i upokorzyła. Tamten czas jednak minął i Polacy znowu są u siebie, czyli w Europie. A Unia to Europa też  Polacy chcą być w Unii. Żadna partia polityczna, która dąży do wyjścia z Unii nie uzyska popularności w Polsce. Kolejne byty czy też niebyty polityczne, którymi kierował i kieruje J.Korwin-Mikke świadczą o tym dobitnie. I opozycja o tym wszystkim doskonale wie.

I takie jest podłoże wewnętrzne tego krzyku totalnej opozycji, że PiS wyprowadza Polskę z Unii. Politycy opozycji mają nadzieję, że tym straszeniem odciągną ludzi od PiS-u. Mają nadzieję, że tymi fałszywymi oskarżeniami doprowadzą do spadku popularności PiS-u. Zgodnie z wspomnianą wcześniej zasadą. Kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą. Sprzyjające opozycji media prywatne, bardzo w tym straszeniu pomagają.

I stąd ten krzyk o wyprowadzaniu Polski z Unii. A to, że ani Jarosław Kaczyński ani rząd PiS-u, żadnych powodów do takich oskarżeń nie daje, to dla opozycji totalnej nie ma żadnego znaczenia. A powinno mieć. Bo polityka to rozumne dbanie o dobro wspólne. A kłamstwo rozumne nie jest. Nie mówiąc o tym, że nie jest etyczne. Ale jak widać ani jedno ani drugie, politykom opozycji totalnej, nie przeszkadza w jego powtarzaniu.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka