seafarer seafarer
1351
BLOG

Czy ‘król Europy’[1] zostanie w Brukseli na drugą kadencję?

seafarer seafarer Polityka Obserwuj notkę 67

Z królami jest tak, że władzę sprawują zazwyczaj dożywotnio. A jak jest z królem, o którym w tytule? No cóż, D.Tusk starając się o funkcję przewodniczącego Rady Europy, tak naiwny nie był, że będzie tę funkcję sprawował do końca życia (zresztą jest to niemożliwe ze względów formalnych, mimo wszystko jakaś tam demokracja w Unii obowiązuje). Niemniej, z pewnością liczył na dwie kadencje. I nie jest również żadną tajemnicą, że decydujące o tym wyborze było poparcie ze strony kanclerz Niemiec Angeli Merkel. A z jakich powodów pani kanclerz poparła D.Tuska? Istotne było również poparcie prezydenta Francji Hollanda i ostatnio słychać było pytania w tej sprawie, ale to już inna bajka (za górami za lasami były sobie Caracale …).

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że powody były dwa. Pierwszy to taki, że Angela Merkel chciała mieć na tym stanowisku człowieka dyspozycyjnego. Stanowisko D. Tuska w kwestii dekarbonizacji polskiej gospodarki, przyjmowania imigrantów (już, jako przewodniczącego Rady Europy) czy też wcześniej likwidacji polskich stoczni, świadczy, że w tej sprawie się nie zawiodła. Co więcej fakt, że poparł kary finansowe dla Polski za nie przyjmowanie imigrantów świadczy, że lojalność wobec UE postawił ponad lojalnością wobec własnego państwa. Ktoś może powiedzieć, że zarzut o braku lojalności wobec własnego państwa jest bezpodstawny. Bo wiadomo przecież, że D.Tusk nie zgadzał się ze stanowiskiem polskiego rządu w sprawie emigrantów. No tak, ale Donald Tusk sprawując swoją funkcję w Unii nie przestał być obywatelem Polski. Anglicy mają powiedzenie – ‘my country right or wrong’ (w pełnej wersji ‘I will stand by my country whether it be right or wrong’). Co w wolnym tłumaczeniu można oddać następująco – czy ma rację czy też się myli to jest zawsze mój kraj (moja ojczyzna).  D.Tusk w sprawie imigrantów, prywatnie miał prawo mieć inne zdanie niż polski rząd. Ale popierając oficjalnie sankcje przeciwko Polsce złamał przytoczoną wyżej zasadę (ponieważ sprawy dotyczyły jego ojczystego kraju nic nie stało na przeszkodzie aby się powstrzymał/ wyłączył od zajmowania oficjalnego stanowiska). 

I tutaj dochodzimy do drugiego powodu, dla którego A.Merkel poparła D.Tuska na wysokie stanowisko w Unii. Otóż osoba D.Tuska dawała jeszcze (w tamtym czasie) inną gwarancję. Taką, że polski rząd bezwarunkowo będzie popierał politykę Unii (nb. wyznaczaną w głównej mierze przez A.Merkel). I tak było. Polski rząd z Ewą Kopacz na czele, był bardzo spolegliwy wobec Brukseli. W tamtym czasie, wyartykułowanie przez nasz rząd, polityki suwerennej i choćby w minimalnym stopniu innej od unijnej, wydawało się być czymś wręcz niestosownym. A ówczesny minister spraw zagranicznych, dla takiej niesamodzielnej polityki wypracował ‘ideologiczne’ podstawy. Nazywało się to - płynięcie w głównym nurcie. Trzeba przyznać, że były też i pozytywy tego płynięcia w głównym nurcie. Poklepywanie po plecach. Ale to były pozytywy dla poklepywanych. A dla polskich spraw niekoniecznie.

I wszystko byłoby dobrze (dla D.Tuska oczywiście) gdyby Platforma po raz trzeci wygrała wybory. Ale przegrała. Bo tak jest w systemie demokratycznym.  Że raz rządzą jedni (PO akurat rządziła dwa razy) a raz drudzy.  Choć trzeba powiedzieć, że zwolennikom Platformy (a może bardziej precyzyjnie – przeciwnikom PiS-u) zaakceptowanie tej podstawowej, demokratycznej zasady przychodzi z trudem. Oni, fakt że wybory przegrali uważają za zagrożenie demokracji. I z tego właśnie powodu powstał KOD.  Żeby ‘bronić’ demokracji. Bo demokracja jest wtedy jak rządzi ich opcja polityczna. A jak rządzą inni to jest brak demokracji. Bo tylko ich opcja jest uprawniona do rządzenia. Młodsi nie pamiętają, ale starsi jeszcze tak. Już kiedyś tak było. Za czasów PRL-u. Wtedy taka ‘demokracja’ nazywała się ludową demokracją i wtedy też tylko ‘ONI’ byli uprawnieni do sprawowania władzy.

Ale wróćmy do tematu. Tego, czy D.Tusk zostanie wybrany na drugą kadencję. Otóż, aby tak się stało D.Tusk musiałby mieć poparcie frakcji EPP (czyli Angeli Merkel). To jest warunek konieczny. Bo pani kanclerz ciągle ma duży, żeby nie powiedzieć decydujący wpływ na to, co się dzieje w Brukseli. Ale jak napisałem wcześniej, powody dla których A.Merkel poparła D.Tuska w 2014r. były dwa. Jego poglądy osobiste (zgodne z oczekiwaniami Berlina) oraz uległość polskiego rządu wobec polityki Brukseli, którą D.Tusk wtedy zapewniał. Dzisiaj z tych przesłanek została tylko jedna. Ta pierwsza. Druga jest obecnie poza mocą sprawczą D.Tuska. Po przegranych przez PO wyborach, to nie on wyznacza kierunki polskiej polityki. Wyznacza je, kto inny. I inne są kryteria wyznaczania tych kierunków. Jest to twarde dbanie o polskie interesy a nie zabieganie o wysokie stanowiska w Unii.

Posłuszny, ale nieskuteczny D.Tusk jest zdecydowanie mniej atrakcyjny dla pani kanclerz, niż wtedy gdy był i posłuszny i skuteczny. Skuteczny oczywiście, jeżeli chodzi o wpływ na politykę polskiego rządu. Z czego wynika, że szanse ‘króla Europy’ na ponowny wybór są raczej marne.

 

[1] Copyright B. Borusewicz (do końca nie wiem czy B. Borusewicz sobie zażartował czy też tak powiedział na serio)

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka