seafarer seafarer
489
BLOG

Homo peerelis – kłopotliwy spadek z przeszłości

seafarer seafarer Polityka Obserwuj notkę 25

Spadki zazwyczaj są dobre. Bo otrzymanie spadku niesie ze sobą nadzieję na odmianę losu, na wyzwolenie od kłopotów (materialnych głównie), które nas trapiły w przeszłości. Ale są też spadki niedobre, kłopotliwe, które zamiast odmiany i wyzwolenia z kłopotów są bagażem z przeszłości i kulą u nogi (np. można otrzymać spadek obciążony długami, które trzeba spłacać). I takiego spadku można się zrzec, można go nie przyjąć. Kodeks cywilny przewiduje taką możliwość.

To by było na tyle o spadkach a teraz do rzeczy … czyli polityki.

Otóż w ciągu dwudziestu pięciu lat wolnej i demokratycznej Polski, kilka razy się zdarzyło, że sprawujące władzę ugrupowania polityczne utraciły większość parlamentarną. Ale tylko raz się zdarzyło, że w takim przypadku rządząca partia polityczna rozpisała przedterminowe wybory. I tym ugrupowaniem, które jako jedyne - w ciągu tego dwudziestopięciolecia wolnej i demokratycznej Polski – to zrobiło było Prawo i Sprawiedliwość. W pozostałych przypadkach (SLD, AWS) było kurczowe trzymanie się władzy do końca kadencji za pomocą rządu mniejszościowego. Oczywiście nie można zarzucić tym ugrupowaniom, że trwając do końca kadencji, naruszyły zasady demokracji. Nie naruszyły, bo rząd mniejszościowy mieści się w regułach demokratycznych, ale też tym zachowaniem nie zademonstrowały szczególnego przywiązania do zasad tejże demokracji. Zademonstrowały natomiast przywiązanie do sprawowania władzy i zajmowania rządowych stanowisk. PiS natomiast, jako jedyne ugrupowanie, realnie i naocznie zademonstrował przestrzeganie reguł demokratycznych. Wyrzekając się – po utracie większości - władzy dla samej władzy.

Dzisiaj rządzi Platforma. Platforma po ośmiu latach rządów (marnych pod każdym innym względem niż PR) większości w Sejmie co prawda nie utraciła, ale popularność tak. Natomiast popularność PiS-u - jedynej realnej partii opozycyjnej - idzie mocno w górę. I wszystko wskazuje, że wybory w październiku wygra PiS. Jest to sytuacja jak najbardziej normalna. W systemie demokratycznym, można powiedzieć naturalna kolej rzeczy. W Wielkiej Brytanii, we Francji czy też w Niemczech, nikt nie wieszczy końca świata, gdy przegrywa partia sprawująca władzę a wygrywa opozycja.

No tak, tam końca świata nie wieszczą, ale u nas jest inaczej. Co więcej te głosy o ‘końcu świata’ słychać ze środowisk, które mają się bez wątpienia za światłe i europejskie. Takim prostym probierzem ‘nowoczesności’ i ‘europejskości’ w Polsce są nazwy własne. Firma, która chce uchodzić za europejską przyjmuje angielską nazwę – Royal Collection, Black Red White, Claire – to wszystko polskie firmy. Jest też u nas tygodnik opinii o angielskiej nazwie – Newsweek. Można powiedzieć, że już z samej nazwy europejski i światowy (czyli ze świata, w którym przejmowanie władzy przez opozycję jest rzeczą normalną i naturalną).

I co redaktor naczelny tego tygodnika tam pisze? Ano wieszczy następujące nieszczęścia i kataklizmy: ‘Stambuł i Budapeszt nad Wisłą, czyli marginalizowana opozycja, tłamszone niezależne media, ograniczenie władzy sądowniczej. Do tego są jeszcze gotowe ściągi z putinowskiej Rosji - narodowe media, narodowe kino, narodowe wychowanie plus wspieranie narodowego Kościoła, wszakże z zastrzeżeniem, że tron wprawdzie pomaga ołtarzowi, ale to ołtarz służy tronowi’

Jednym słowem apokalipsa nas czeka, gdy partia sprawująca obecnie władzę przegra wybory. Przejęcia władzy przez opozycję boi się także A Michnik, zasłużony opozycjonista i niegdyś idol ludzi przeciwstawiających się komunie (nie będę się zapierał wtedy mój również) a także zdolne i inteligentne dziennikarki – Dominika Wielowieyska, Katarzyna Kolenda-Zaleska. Wyliczać można by długo, oni wszyscy (wymienieni tutaj i wielu innych niewymienionych) ‘boją się’ tego co będzie jak Platforma przegra wybory

Niewątpliwie, wielu mówi i pisze, że się ‘boi’ - z cynizmu czy też wyrachowania. Niemniej w wielu przypadkach to ‘boję się’ (moim zdaniem u zdolnych i inteligentnych dziennikarek) wydaje się autentyczne i szczere. Skąd, więc ten irracjonalny i niczym nieuzasadniony strach? Że wybory wygra partia opozycyjna? Przecież, jak już wspomniałem wcześniej, w systemie demokratycznym to rzecz naturalna i normalna.

I tu wracamy do spadku, o którym było na początku. Między PRL-em a III Rzeczpospolitą została zachowana ciągłość prawna. Zdecydowanego odcięcia się od tamtej totalitarnej rzeczywistości nigdy nie było. Zaraz na początku była Uchwała Sejmu o potępieniu totalitaryzmu komunistycznego. Ale realnej dekomunizacji nigdy nie przeprowadzono. Ani w sferze realnej i prawnej ani też w sferze świadomości społecznej. A o samej Uchwale szybko słuch zaginął. I tak III Rzeczpospolita przejęła spadek po PRL-u. Spadek w sensie ciągłości prawnej a także w świadomości wielu ludzi.

A w PRL-u prawo sprawowania władzy miała tylko PZPR. Dla wszystkich to było oczywiste. Jedni godzili się z takim stanem rzeczy z konieczności a inni z własnej woli i chęci. I ktokolwiek chciał uczestniczyć w sprawowaniu władzy wstępował do tejże PZPR (no ewentualnie partii sojuszniczych jak np. obecna pani premier). PRL co prawda upadła, ale tamta świadomość, że władzę mogą sprawować tylko ‘wybrani’ niestety nie upadła. Przynajmniej wśród dużej części społeczeństwa. I po transformacji ustrojowej - prawa sprawowania władzy (choć nie zawsze realnie, ale na pewno 'moralnie') dostąpiła Unia Demokratyczna a potem Unia Wolności. Dzisiaj już nie ma UD i UW, jest natomiast Platforma. I teraz Platforma przejęła owo 'prawo' sprawowania władzy. Ktokolwiek inny, kto aspirowałby do sprawowania władzy jest uzurpatorem i ‘dyszy żądzą’ władzy.  Ludzie Platformy nie ‘dyszą żądzą’ władzy. Im ta władza słusznie się należy. Tak jak niegdyś należała się przewodniej sile narodu –  Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

I to jest ten spadek, który nam pozostał po tamtych czasach. Spadek, w świadomości ludzi, że tylko jedna opcja polityczna jest predysponowana do sprawowania władzy.

A ironia tego stanu rzeczy jest tym większa, że ci ludzie - którzy tak uważają - są szczerze przekonani, że tylko oni wyznają wartości demokratyczne. I że tylko oni zapewnią ich realizację.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka